Scena dla tańca – first clash
Startujemy z nową inicjatywą pn. SCENA DLA TAŃCA w „Domu Harcerza”.
Cały koncept polega na tym, aby jeden raz w miesiącu spotykać się i w ramach cyklicznego wydarzenia oglądać spektakle oraz rozmawiać o tańcu współczesnym.
Naszym celem jest pokazanie, że współczesna sztuka choreograficzna jest zróżnicowana, bardzo interesująca i porusza ważne kwestie. Na pewno warto ją szerzej poznać. Zbudujmy w Zielonej Górze społeczność jej świadomych odbiorców.
Nasza pierwsza propozycja to „Ukochany kraj, umiłowany kraj” w wykonaniu zielonogórskiego kolektywu tanecznego Physical ArtHouse. Spektakl nominowany do ścisłego finału konkursu „The Best Off” – na najlepszy spektakl teatru niezależnego w roku 2022.
Po prezentacji serdecznie zapraszamy na rozmowę z artystami, którą poprowadzi związana z warszawską sceną tańca, krytyczka i badaczka – Marta Seredyńska.
A gdy założą nam kagańce, prawdę wyrazimy tańcem – Agata Kostrzewska
„Ukochany kraj, umiłowany kraj” – chor. i reż. Marek Zadłużny – Młodzieżowe Centrum Kultury i Edukacji im. Janusza Korczaka w Zielonej Górze
Jaki jest kraj, w którym żyjemy? Jak odczuwa go jednostka? Czy spektakl, który swą premierę miał w 2021 roku nie stracił dziś na aktualności? Z takimi pytaniami w myślach wybrałam się do Młodzieżowego Centrum Kultury i Edukacji „Dom Harcerza” im. Janusza Korczaka w Zielonej Górze zobaczyć „Ukochany kraj, umiłowany kraj” (reżyseria i choreografia Marek Zadłużny wraz z zespołem) kolektywu Physical ArtHouse.
Taką możliwość dała widzom nowa, ciekawa inicjatywa „Scena dla tańca”, której celem są comiesięczne spotkania z teatrem tańca oraz dyskusje po zaprezentowanych spektaklach.
Na środku sceny od początku stoi włączony wiatrak, na którego metalowych prętach zawiązano biało-czerwone wstążeczki. Chwilę później pojawia się szczupły chłopak w butach na obcasach. Nic nie mówi. Słyszymy za to kobiecy głos z offu. Po krótkim, niemal lotniczym w swojej instrukcyjnej wymowie, wprowadzeniu – następuje blackout. Z niego, w półmroku i w takt psychodelicznej muzyki, wyłania się coś przywodzącego na myśl kształtem rydwan, stanowiącego zarazem jakby jeden organizm złożony z sześciu osób. Działa to wszystko bardzo sprawnie, tancerze zdają się porozumiewać wręcz telepatycznie, jakby połączeni niewidzialną nicią.
Gdy przybywa nieco światła, widzimy ich stroje (autorstwa Radosława Bajona). Cała szóstka ubrana jest na czarno – mają na sobie kostiumy dość zunifikowane, które wyobraźnię kierują w stronę swoistego umundurowania. Ale nie są to rzeczy zakrywające ciało, niczym uniformy marynarki wojennej. To jednoznacznie podkreślające kobiece walory biustonosze, siatkowe bluzeczki i krótkie spodenki (czy może bardziej figi) w przypadku żeńskich tancerek oraz koszulki/półgolfy również w połączeniu z szortami w przypadku mężczyzn. Do cech wspólnych należą także założone na nogi uprzęże oraz stopy przyodziane w identyczne skarpetki, które następnie zamienione są na jednakowe buty na obcasie (tak w przypadku kobiet, jak i mężczyzn). Trudno w ich wizerunkach nie odnaleźć podobieństw do słynnego image Lizy Minnelli z musicalu „Cabaret” (reż. Bob Fosse, 1972), ale też skojarzyć się one mogą z mrocznym, erotycznym klimatem klubów nocnych.
To, co prezentują nam w doskonale uzupełnionym światłem i dźwiękiem tańcu to mieszanka psychodeli zachowań tłumu, walki jednostki o indywidualizm, ale także tragizm jej samotności. Przejmująco jest to pokazane zwłaszcza przy użyciu obrazu tanecznego połączonego z utworem „Wonderful life” brytyjskiego piosenkarza Blacka, gdy dziewczyna (Kalina Grupa) tuli się do obojętnych na nią postaci przy akompaniamencie słów „I need a friend, oh I need a friend/ to make me happy”. Te emocje przeszyły mnie na wskroś.
Ale nie jest to jedyny moment, który wbije widza w fotel. To, w jaki sposób wybrzmi obrazem i dźwiękiem tytułowy utwór Państwowego Zespołu Ludowego Pieśni i Tańca „Mazowsze” pt. „Umiłowany kraj”, nie pozwoli mieć złudzeń co do tego, czym dla sztucznie uśmiechniętych bohaterów jest to trudne do kochania miejsce. Niedługo później dowiemy się także, jakie role społeczne ma Pink i Blue (kolorystyka odwołująca nader jednoznacznie) i jakie są konsekwencje tej propagandy. Nikogo też nie zaskakują pojawiające się krótko potem kagańce na twarzach tancerzy. Co może zaskoczyć to to, że każda z osób zakłada go sobie sama. Nie dzieje się to symultanicznie, każdy robi to sobie w swoim czasie. Ale tak czy tak ten rozedrgany organizm nadal tańczy wspólnie w swym psychodelicznym, niekiedy dosłownie wojennym, rytmie. Cóż z tego, że ktoś od czasu do czasu zmyli krok? Na te krótkie chwile „odchyłki od normy” tłum/społeczeństwo jest w stanie pozwolić. Byle w odpowiedniej chwili umiał się dostosować. Porażające.
Niemniej ta opowieść nie wywołuje jedynie porażenia i przerażenia. Pokazuje, co dzieje się, gdy ślepo za czymś/kimś podążamy i gdy dajemy się wtłaczać w sztywne ramy cudzych oczekiwań. Absolutnie świetne jest tutaj to, że aktorzy-tancerze nie mówiąc nic, przekazują totalnie wszystko – absurdalny wymiar wojny, zaszczucie i osamotnienie jednostki, konwenanse i szkodliwe stereotypy. Przez to ten spektakl nie stracił nic na aktualności i dziś, ponieważ niezależnie od panujących opcji politycznych, pewne rzeczy będą się, niestety, w społeczeństwie powtarzać. Choć zdaje się być płonną, tli się jednak nadzieja, że takie realizacje utracą swój aktualny wymiar i będziemy je kiedyś oglądać jako ciekawostkę na temat dawnej rzeczywistości.
Najpiękniejszym zdaje się być tutaj jednak przesłanie: nie ma znaczenia to, że artystom nałożone zostaną kagańce cenzury i zabronione zostanie użycie słów. Oni zawsze znajdą inne środki wyrazu. Tancerze z kolektywu Physical ArtHouse doskonale wytańczyli opowieść o upiornym kraju i pokazali moc jednostki i grupy zarazem – ta inscenizacja aż kipi od znaczeń. Jeśli tylko będziecie mieć okazję, zobaczcie „Ukochany kraj, umiłowany kraj” koniecznie.
__
Spektakl „Ukochany kraj, umiłowany kraj” zainaugurował w dniu 26.01.2024 cykl spotkań Scena dla tańca w „Domu Harcerza”, których idea polega na tym, aby raz w miesiącu oglądać spektakle oraz rozmawiać o tańcu współczesnym. Widzowie mieli możliwość rozmowy z artystami – spotkanie poprowadziła Marta Seredyńska.
Agata Kostrzewska
Dziennik Teatralny Zielona Góra
8 lutego 2024